Niedawno poznał ją na dyskotece, a teraz klęczał przed nią całkiem nagi, gdy przyjęła jego zaproszenie do domu. Bianka była dla niego wielką zagadką. Ręką odgarnęła do tyłu długie czerwone włosy, po czym zdjęła bluzeczkę, która i tak ledwo przysłaniała jej duże i krągłe piersi. Jej ponętne ciało skupiało całą jego uwagę.
Siedziała na łóżku z założoną nogą na nogę, gdy on zdejmował jej pończoszkę. Gdy już leżały obok, uniosła stópkę wysoko i powiedziała: „Do roboty, piesku”. Delikatnie zaczął całować jej stopę, po czym każdy paluszek z osobna. Jednak ona znudzona tą zabawą położyła mu stópkę na klatce piersiowej i popchnęła go tak mocno, że przewrócił się na plecy. Wstając, podniosła pończoszki, po czym usiadła na jego brzuchu okrakiem. „Otwórz szeroko usta i powiedz aaa~” – zażądała. Jedną pończoszkę wepchnęła mu do buzi, a drugą obwiązała kneblując mu usta.
Siedząc na nim, nagle odwróciła się do tyłu, jakby czegoś szukała. Po chwili poczuł jej dłoń na swoich jądrach. Opadła na niego, jakby chciała go pocałować, niewypuszczając zdobyczy z ręki. Patrząc mu prosto w oczy, wyszeptała: „Jeśli spuścisz się we mnie, przyrzekam, że zgniotę ci te twoje kuleczki”. Próbował coś powiedzieć, zaprotestować, lecz pończoszka w jego ustach nie pozwalała mu na to.
Bianka szybko nabiła się na jego spragnioną wrażeń męskość, po czym zaczęła go rytmicznie ujeżdżać. Odwrócił głowę na bok, czując, że długo tak nie wytrzyma. Próbował skupić myśli na czymś innym. Obróciła jego głowę tak, aby spoglądał na nią, a chwilę potem chwyciła jego ręce i położyła na swoich piersiach, karząc mu je pieścić. Wiła się i pojękiwała tak seksownie, że biedny piesek resztkami sił próbował powstrzymać wytrysk. Ujeżdżając go tak, Bianka poczuła, jak jej szparka wypełnia się naglę ciepłym płynem. Oboje zamarli w bezruchu. Zimny pot spływał z jego czoła. Wpatrywali się w siebie przez chwilę. Bianka, policzkując pieska, przerwała tę niezręczną ciszę, po czym rozczarowana, króciutką zabawą zeszła z niego, chwyciła go za jądra i pociągnęła do góry, ile sił w nogach. Czuł, że zaraz urwie mu jądra. Szybko podparł się rękami i uniół plecy oraz pośladki do góry, tworząc w ten sposób mostek. Ona jednak dalej ciągnęła go w górę, aż w końcu stał na palcach u nóg. Bianka zacisnęła mocno dłoń na jego jądrach i rozkazała utrzymać mu tę pozycję. Przełożyła przez niego nogę, dosiadając go jak konia. „Jeśli twoje pośladki dotkną podłogi, to możesz się pożegnać ze swoimi kuleczkami” – odparła rozgniewana.
Rozkazała mu delikatnie ją unosić i kołysać w górę i w dół w tej pozycji. Bianka mu tego nie ułatwiała, co jakiś czas odrywając stopy od podłogi. W tych momentach cały jej ciężar spoczywał na nim. „Szybciej, szybciej!” – ponaglała go, mrucząc z rozkoszy, jaką dawała jej ta cała sytuacja. Siedziała tak na nim, czując, jak traci siły i opuszcza ją powoli na ziemię.
Bianka chwyciła go za jądra i ścisnęła przypominając mu, co się stanie, gdy jego pośladki dotkną podłoża. Odchylił bezwładnie głowę do tyłu i resztkami sił uniół ją z powrotem do góry. Zaczął jęczeć, błagając o litość. Ona jednak miała inne plany, zbyt dobrze się bawiła, żeby teraz to przerwać. Z uśmiechem na ustach założyła nogi za jego ramiona, tak że cały jej ciężar spoczął na jego rękach i nogach. Uniosł głowę do góry i spoglądał, jakby z przerażoną miną, w jej oczy. Wiedział, że długo tak nie wytrzyma.
Bianka zaczęła lekko na nim podskakiwać pupą, bawiąc się tą całą sytuacją. Gdy tylko niewielki dystans dzielił go od podłogi, Bianka zmieniła reguły gry. Zacisnęła dłoń na jego jajach, jak tylko potrafiła, i upadł jak postrzelony na ziemię, nie wiedząc, co ma robić. Ona opadła na niego, patrząc, jak się miota, próbując bezskutecznie zepchnąć ją z siebie. Po tym krótkim rodeo, które się rozegrało, opadł na ziemię, tracąc przytomność z nadmiaru bólu i wyczerpania siły.
Ona wstała, pozbierała swoje porozrzucane ciuszki, po czym zaczęła się ubierać. Wsuwając buciki na wysokim obcasie, spojrzała w kierunku nieprzytomnego mężczyzny. Jej uwagę przykuły jego jądra. Sine i opuchnięte sprawiały wrażenie dwa razy większych. Podeszła do niego, po czym pchnęła go, przewracając go na brzuch. Jego jajka swobodnie opadły na ziemię. Podeszła do nich i rozchyliła jego nogi, robiąc swobodny dostęp do jego jąder. Położyła bucik na jego jajach, po czym starała się je docisnąć do twardej podłogi. Spojrzała na niego, ale nie drgnął. Deptała po jego klejnotach, ale nie mogła ich przycisnąć, gdyż wślazły się spod jej stópki, gdy chciała przenieść na nią cały swój ciężar. Wpadła jednak na pomysł.
Wyciągnęła cieniutką sznurówkę z jego buta. Ściągnęła mu jądra razem, po czym związała je tak silnie, że jądra nie miały gdzie uciec. On nadal leżał nieprzytomny. Wstała, podchodząc do niego na szpilkach. Powoli oparła jeden bucik o jedno jądro, po czym drugi o drugie, cały czas trzymając ciężar na szpilkach. Gdy poczuła dokładnie jądra pod swoimi paluszkami, zaczęła delikatnie przenosić ciężar swojego ciała na paluszki. Jej oddech stawał się coraz szybszy na widok powoli zgniatających się jąder. Doszła do momentu, kiedy swobodnie jej stopy spoczywały na jego jajach. Pojękując z rozkoszy, uniosła się na paluszkach, odrywając szpilki od podłogi. Stała całym swoim słodkim ciężarem na jego płaskich jajach. Widok jego rozpłaszczonych jąder bardzo ją podniecił. Jedną ręką podwinęła spódniczkę, drugą natomiast zaczęła gładzić swoją muszelkę. Nie trwało to długo, czując, jak nadciąga orgazm, krzyknęła, pozwalając rozkoszy dotrzeć do każdej części swojego ciała. Był tak mocny, że straciła równowagę i zeszła z jego jąder.
Wiedziała, że wciąż są całe. Pragnęła ponownie poczuć, jak są one kompletnie płaskie. Bez wahania przygniotła prawe jądro, rozgniatając je. Lekko podskoczyła, widząc, jak nagle pęka pod jej ciężarem. Nie schodząc, szybko przerzuciła ciężar na drugą stopę, czując, jak drugie jądro walczy z jej ciężarem o przetrwanie. To nie trwało długo, pękło, wydając z siebie cichutki dźwięk. Stojąc na jego rozgniecionych jądrach, po czym się schyliła. Gdy prostowała nogi, jeszcze zakołysała pupą, miażdżąc rytmicznie bucikami to, co zostało z jego jąder.
Nagle dobiegły ją coraz to głośniejsze pojękiwania. Uśmiechnęła się i odparła: „Przespałeś całą zabawę, misiaczku”. Gdy cały obolały próbował się podnieść, ona przeszła się po jego pośladkach, stając mu na plecach i dociskając go do podłogi. Przerzucając ciężar na szpileczki, zaczęła poprawiać spódniczkę, gdy on wył z bólu i miotał rękoma, jak dociśnięty do podłogi robal. Posłała mu całusa, po czym pewnym krokiem ruszyła w kierunku drzwi, kołysząc seksownie pupą…
Jeśli to opowiadanie ci się podobało, wesprzyj mojego bloga drobną wpłatą (lub: link bezpośredni). Utrzymanie strony kosztuje, a tylko w ten sposób będę mogła ją opłacić na przyszły rok. Jeśli chcesz zobaczyć więcej opowiadań z motywem „kop w krocze”, zostaw pozytywny komentarz – nic tak nie daje motywacji do pisania, jak czytanie waszych komentarzy. Opowiadanie odzyskałam z nieistniejącego już bloga „Annabb” i dokonałam drobnej korekty językowej.