Miałam kilku partnerów i ze wszystkimi było bardzo miło. Zawsze sprawiało mi przyjemność delikatne drapanie pleców leżącego na mnie kochanka lub jego barków, gdy kochaliśmy się w pozycji jeźdźca. Czasem, gdy zbliżał się orgazm, robiłam to nawet zbyt mocno. Podczas gry wstępnej nigdy nie mogłam się powstrzymać od ugryzienia męskiego ramienia czy pośladków. To wszystko sprawiało, że zaczynali się mnie obawiać i musiałam się cały czas kontrolować. Czułam jednak, że czegoś mi brakuje.
Dopiero, gdy pewnego lata poznałam Jarka, zaczęłam odkrywać swoje najgłębsze pragnienia. Kochaliśmy się niemal co noc. On nie miał nic przeciwko moim upodobaniom. Zaprotestował jedynie, gdy podczas miłości francuskiej w zapamiętaniu chciałam ugryźć jego penisa. Jego chwilowy strach sprawił, że poczułam ogromne podniecenie. Gdy potem leżeliśmy obok siebie, nagle zrozumiałam, co może sprawić mi największą rozkosz. Nie mogłam zasnąć. Myślałam o tym też przez cały następny dzień i wieczorem postanowiłam zapytać się go, czy zgodzi się na mały eksperyment. Nie chciałam jednak powiedzieć, na czym będzie on polegał. W końcu zgodził się, każąc mi obiecać, że cokolwiek chcę zrobić, nie użyję do tego zębów.
Byliśmy bardzo podnieceni tym, co miało wkrótce nastąpić, chociaż tylko ja wiedziałam, co się wydarzy. Rozebraliśmy się i kazałam Jarkowi położyć się na plecach, a rękami chwycić za krawędź materaca. Jego męskość zaczęła się prężyć, gdy tylko musnęłam jego brzuch włosami. Zaczęłam go całować po całym ciele, stopniowo skupiając się na okolicach krocza. Pocałowałam nasadę jego członka, potem zeszłam niżej, muskając językiem nabrzmiałe jądra. Jarek westchnął i rozchylił nogi. Rozkoszne kule zasypywane przeze mnie pocałunkami zsunęły się niżej między uda. Wtedy wzięłam je delikatnie w palce i włożyłam do ust. Byłam cała spocona i drżałam z podniecenia.
Obracałam je językiem i ssałam, rozkoszując się ich kształtem. Były takie miękkie i twarde zarazem. Jarek dyszał głośno, nie mogąc uleżeć bez ruchu. Sama świadomość, że trzymam w ustach istotę jego męskości, tak na niego podziałała, że obawiałam się, by nie wyrysnął bez mojego udziału. Uwolniłam więc jego jądra, ale tylko na chwilę. Usiadłam na nim okrakiem, wbijając się znienacka na jego wyprażony rożen, czując, jak zalewa nas fala gorąca. Musiałam jednak doprowadzić mój plan do końca, sięgnęłam więc ręką do tyłu i chwyciłam ponownie dwie kule, ściskając je delikatnie.
– Trzymam cię za jaja – powiedziałam groźnie, patrząc mu prosto w oczy. – Teraz mogę z tobą zrobić, co mi się podoba.
Jarek trochę się przestraszył, ale gdy tylko spróbował podnieść rękę, ja zacisnęłam dłoń. Zrozumiał, co będzie, jeśli spróbuje się ruszyć. Poddał mi się całkowicie.
Zaczęłam powoli unosić się i opadać na jego rozpalonym instrumencie, nie wypuszczając z dłoni moich zakładników. To było wspaniałe. Poruszałam się coraz szybciej, czując, że jestem wyłączną panią sytuacji. Jarek oddychał szybko i wiedziałam, że lada moment nastąpi wspólna eksplozja. Czułam, jak napinają się mięśnie męskiego ciała pode mną i czułam wibracje wewnątrz mokrej szczeliny między moimi nogami. Jeszcze sekunda… już! Nagły błysk najsilniejszego orgazmu dwóch ciał złączonych w jedność. Poczułam, że się unoszę na tryskającej rozkoszą gorącej kolumnie. Naprawdę ujeżdżałam dzikie zwierzę wygięte w kłebak. Po chwili trwającej wieczność zdałam sobie sprawę, że krzyczę oraz że mimowolnie zaciskam w dłoni jądra Jarka. Opadliśmy na łóżko, ciężko dysząc. Jarek zakrył dłonią obolałą męskość, ale wyglądał na szczęśliwego.
Od tej nocy wiedziałam już, że najbardziej podnieca mnie panowanie nad męskością kochanka. Powtarzaliśmy to potem wiele razy. Starałam się tylko być nieco delikatniejsza pod koniec…
Jeśli to opowiadanie ci się podobało, wesprzyj mojego bloga drobną wpłatą (lub: link bezpośredni). Utrzymanie strony kosztuje, a tylko w ten sposób będę mogła ją opłacić na przyszły rok. Jeśli chcesz zobaczyć więcej opowiadań z motywem „femdom”, zostaw pozytywny komentarz – nic tak nie daje motywacji do pisania, jak czytanie waszych komentarzy. Opowiadanie odzyskałam z nieistniejącego już bloga „Annabb” i dokonałam drobnej korekty językowej.